Spacery po Warszawie bardzo mnie przygnębiają. Nie
cieszą mnie miejsca, o których dawno zdążyłem zapomnieć. Wprost przeciwnie.
Czuję, że się duszę. Przygniata mnie depresja. Nie mogę spać. Nawet jedzenie
wydaje się bez wyrazu. Wierzyć mi się nie chce, że jeszcze kilka dni temu
uważałem te uczucia za „tęsknotę”. Lata lecą, a ja nadal nie umiem się ogarnąć.
To zabawne, że nie ma miejsca na świecie, które
mógłbym nazwać „domem”. Wszędzie, gdzie przebywam, dopadają mnie te same
demony. Jeśli do końca miesiąca nie poczuję się lepiej, wyjadę.
Przenoszę się na balkon, gdzie siadam na podłodze.
Piję czerwone wino i staram się myśleć pozytywnie. Pół roku temu przyśnił mi
się sen, w którym jakiś głos żądał ode mnie, abym rzucił wszystko i po prostu
przyjechał do Warszawy. Długo ze sobą walczyłem. W końcu uległem. Mam ochotę
zaśmiać się w twarz tej sennej zjawie.
W sumie to tylko część prawdy. Od bardzo dawna
czułem się samotny. Uczepiłem się myśli, że może to mama chce się mną
zaopiekować. Wiosną zawsze wspominała polskie bzy, które kojarzyły się jej z
dzieciństwem. W końcu ja także zapragnąłem je zobaczyć.
Przyjechałem.
Zobaczyłem.
Osamotnienie i rozczarowanie jedynie się nasiliły.
To tyle, jeśli chodzi o senne przepowiednie.
Wypadałoby, abym przed wyjazdem odwiedził dziadków,
a także najbliższych przyjaciół mamy. Od lat piszą do mnie kartki na święta i
urodziny, zawsze serdecznie zapraszając. Może więc wystarczy, aby odhaczyć z
listy te przykre obowiązki i z czystym sumieniem ruszyć dalej?
Hej,
OdpowiedzUsuńcoś mi się jednak zdaje, że zostanie na dłużej, że spotka kogoś dla kogo warto będzie zostać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, coś mi się zdaje, że zostanie na dłużej, że spotka kogoś dla kogo warto będzie zostać...
mam nadzieję, że po wrócisz do tego opowiadania...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest ciekawe ogromna szkoda, że nie ma kontynuacji...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Kaśka